Kilka spostrzeżeń poczynionych przy lekturze książki Isabel Rosa Gritti o występujących uprzedzeniach do imigracji polskiej w Rio Grande do Sul


 

W dniach 19-20 października 2001 r. miałem możność uczestniczyć, w Erechim w seminarium, jakie zostało zorganizowane z okazji zbliżającej się 126-rocznicy polskiej emigracji w Rio Grande do Sul. Przedsięwzięcie organizowali: społeczność polonijna w Erechim (pod kierownictwem energicznej Wandy Krepinskiej Groch - konsul honorowej RP na region Alto Uruguai e Missões w RS) oraz URI (Uniwersytet Regionalny). Wśród wykładowców - prezentujących bogatą tematykę związaną z polską emigracją – spotkałem Isabel Gritti, wykładowcę miejscowej uczelni. Przedstawiła ona referat na temat „Formowania się pierwszych ośrodków polskich imigrantów”. Podczas tego sympozjum, wspominano w rozmowach prywatnych, że Isabel Gritti przygotowuje pracę doktorską na temat uprzedzeń, z jakimi spotykali się emigranci polscy w stanie Rio Grande do Sul. Temat projektu badawczego Isabel Gritti wzbudził we mnie duże zainteresowanie. Z dwóch powodów. Najpierw, dlatego, że przez 10 lat pełniłem posługę duszpasterską w dwóch regionach tego stanu: Erechim (Carlos Gomes) i Ijuí (Parafia Narodzenia Najśw. Maryi Panny). Z drugiej strony, jako śledzący losy polskiej społeczności w tym kraju, byłem ciekaw wyników badań naukowych Isabel Gritti. Czy można sobie wyobrazić moją radość, kiedy dowiedziałem się, że praca badawcza Isabel Gritti została opublikowana? Niestety tutaj w Kurytybie nie miałem możliwości na jej zdobycie. Któregoś dnia, przeglądając stronę internetową polonijnych wydawców „Odrycz & Rodakowski” z Porto Alegre, natknąłem się na tę pozycję. Poprosiłem wydawców o przysłanie mi jej do Kurytyby. W krótkim czasie książka ta znalazła się na moim biurku. Lektura tej pozycji pochłonęła mnie całkowicie. Chciałbym, zatem podzielić się moimi spostrzeżeniami i uwagami nad treścią lektury książki, którą mam przed sobą.

 

 

Polskie spojrzenie na treść dysertacji Isabel Rosa Gritti

Najpierw trzeba wyrazić uznanie dla autorki za podjęcie się opracowania tej właśnie tematyki poświeconej polskiej emigracji w Rio Grande do Sul. Omawiana praca składa się z 6 rozdziałów.

 

Ponieważ książka skierowana jest do brazylijskiego czytelnika, więc pierwszy rozdział omawia sytuację emigracyjną Polaków w XIX wieku, a przede wszystkim sytuację naszego kraju, który utracił wolność i został podzielony między zaborcami: Rosją, Prusami i Austrią.

 

W rozdziale drugim autorka przedstawia społeczność polską w Brazylii. Zaraz na wstępie autorka popełniła zasadniczy błąd, kiedy pisze o początkach polskiej imigracji do Rio Grande do Sul. Rozpoczęła się ona nie w 1889 r. jak pisze Gritti, ale w 1875 r. Autorka pisze, że kiedy przybyli Polacy, to w Rio Grande do Sul już były wielkie grupy imigracyjne: Niemcy i Włosi. Fakt historyczny jest taki: przybycie Polaków do tego stanu nastąpiło właśnie w tym samym roku, co i Włochów. Warto udać się do miasta São Marcos, gdzie w parku miejskim znajduje się tablica pamiątkowa postawiona z okazji stulecia imigracji polskiej w Rio Grande do Sul (1875-1975). Tekst umieszczony na tablicy w języku portugalskim brzmi: „W 1890 osiedliła się tutaj grupa Polaków zakładając kolonię św. Marka. Hołd ludności tej gminy z okazji ‘podwójnej kolonizacji i imigracji’, kiedy obchodzi się stulecie imigracji polskiej i włoskiej do Rio Grande do Sul. 1875 – 1975”.

 

Trzeci rozdział poświęcony jest uprzedzeniom wobec imigrantów polskich i ich potomków. W celu poparcia swojej tezy, autorka opiera się na wybranej przez siebie literaturze. Sięga, zatem do parańskiej literatury prezentującej, w sposób selektywny, odnotowane uprzedzenia wobec naszych imigrantów i ich potomków. Dla autorki podstawowym źródłem w tej kwestii jest oczywiście Octávio Ianni z jego - kontrowersyjnym i niezbyt obiektywnym - opracowaniem („A Situação Social do Polonês” In: „Raças e Classes Sociais no Brasil”, Rio de Janeiro 1972). Ianni cytowany przez Gritti, prowadził swoje badania w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku. Ukazał Polaków i ich potomków, jako tych, którzy zastąpili w Brazylii niewolników murzyńskich. Stąd jego złośliwe pod adresem Polaków stwierdzenie „Czarnym w Paranie jest Polak”. Odpowiedzią na negatywne ukazanie Polaków w Paranie było szerokie opracowanie Edwino Temskiego „Quem é o Polonês?” Szkoda, że o tym nie wspomina autorka. Bowiem Edwino Temski stara się w swojej pracy wyjaśniać nieścisłości, jakie popełnił (świadomie, czy z pewną dozą uprzedzenia, a może trochę złośliwie Octávio Ianni wobec polskich emigrantów). Szkoda, że autorka w swoich badaniach nie zechciała dostrzec imigracji polskiej w dawnej stolicy kraju, w Rio de Janeiro. Znalazłaby tam piękne dowody, na to jak politycy, intelektualiści, pisarze, poeci tego cudownego i pełnego wrażliwości narodu brazylijskiego odnosili się do Polski i imigracji polskiej (przykłady: Ruy Barbosa, Nilo Peçanha, Fernando de Mello Vianna, Carmen de Faro Lacerda, Machado de Assis, Joaquim Nabuco, Pedro Luiz Pereira de Souza, Tobías Barreto, Castro Alves, José Veríssimo, Leóncio Correa, hrabia Cândido Mendes de Almeida i wielu innych). Proszę zauważyć, że 24 lipca 1929 r. zostało utworzone w Rio de Janeiro Towarzystwo Polsko-Brazylijskie „Kosciuszko”. Pierwszym prezesem został minister Rodrigo Octávio, drugim wiceprezesem prof. Aloysio de Castro. Wśród współpracowników tego stowarzyszenia spotykamy takie osobistości brazylijskiej jak: José Mattoso Maia Forte, senator Daniel Daniel de Carvalho, genera Ivo Soares. Jeszcze jeden fakt. W Rio de Janeiro wydawany był miesięcznik „Brasil-Polônia”. Pierwszy numer tego miesięcznika ukazał się 15 sierpnia 1921 r. Pierwszym redaktorem został Leôncio Correia, jeden ze znanych poetów i intelektualistów brazylijskich. Z czasem czasopismo będąc organem Towarzystwa Polsko-Brazylijskiego „Kościuszko” osiągnęło nakład tysiąca egzemplarzy. Wydawnictwo redagowane w języku portugalskim, posiadało charakter informacyjno-propagandowy spraw polskich. Można by cytować inne fakty, ale nie miejsce na to…

 

Z kolei autorka cytuje znanego i cenionego historyka parańskiego Ruy Christovam Wachowicza, który przybliżył brazylijskiemu czytelnikowi sytuację Polski będącej pod zaborami oraz polskich imigrantów w Brazylii („O Camponês Polonês no Brasil – Raízes medievais da mentalidade emergente”, Curitiba 1974). Jeżeli spojrzymy nawet pobieżnie na Brazylię kolonię i Polskę będącą pod rozbiorami, to dojdziemy do prostego wniosku. Portugalczykom wcale nie zależało na rozwoju kolonii. Eksploatowano bogactwa Brazylii i wywożono je do Portugalii. Podobnie było z Prusami, Rosją i Austrią. Zaborcom tym kompletnie nie zależało na rozwoju zagarniętych polskich terenów. Trudna sytuacja agrarna w tamtym okresie to nie tylko problem polskiego chłopa. Sąsiednich krajów także.  Przeniesienie pruskich uprzedzeń wobec Polaków na teren Brazylii był tylko naturalnym procesem, jaki przejawiał się na kontynencie europejskim. W jakiś sposób potwierdza tę tezę cytowane przez autorkę opracowanie Nedy M. Doustdar (“Imigração Polonesa: Raízes Históricas de um Preconceito”, Curitiba 1990). Autorka Isabel Rosa Gritti cytuje także - w sposób wybiórczy – pewne obserwacje Krzysztofa Smolany odnośnie genezy latynoamerykańskich stereotypów („A gênese do estereótipo Latino-americano. O caso brasileiro”, In: „Estudos Latinoamericanos”. no 5. Varsóvia 1979).

W czwartym rozdziale autorka prezentuje ogólny zarys polskiej imigracji w Rio Grande do Sul. W sposób bardzo pobieżny autorka wspomina o pensjonacie „Crystal” w Porto Alegre, w którym na pewien czas zatrzymywali się emigranci. Na trzech stronach autorka omawia tylko negatywne przejawy polskich imigrantów. Podobno w ten sposób byli postrzegani przez odpowiedzialnych za prowadzenie kolonizacji. Moje skromne zapytanie: czyżby polscy imigranci nie reprezentowali żadnej cechy pozytywnej? Tylko same negatywy? Aż dziwne…, a to, dlatego, że nie oparła się na żadnym polskim opracowaniu przybliżającym początki życia imigracyjnego naszych rodaków.  Z kolei autorka przybliża czytelnikowi ważniejsze regiony kolonizowane przez polskich imigrantów, takie jak: Dom Feliciano, Mariana Pimentel, Guarani das Missões, Ijuí, São Marcos, Erechim.

 

Piąty rozdział poświęcony jest imigracji i kolonizacji polskiej w Rio Grande do Sul. W tej części swojego dzieła autorka omawia bardzo pobieżnie: administrację ośrodków kolonizacyjnych, imigrację i kolonizację europejską w stanie Rio Grande do Sul będącym pod wpływami myśli pozytywistycznej. W kolejnym paragrafie noszącym – przynajmniej dla mnie - dziwny tytuł: „Polska w doktrynie pozytywizmu”, autorka cytuje opinie odpowiedzialnych za prowadzenie kolonizacji w Rio Grande do Sul. Nie mogę zrozumieć, dlaczego w tytule tego paragrafu znalazła się „Polska”? Na ośmiu stronach tego tekstu autorka stara się poprzez cytaty oraz własne przemyślenia ukazać przejawy ideologii pozytywistycznej i oczywiście – przy okazji – „przejechać się” po polskich imigrantach. Oczywiście, jak należało się spodziewać, przytaczane są tylko opinie negatywne w relacji do polskich imigrantów. Z pewnością cały ten wysiłek intelektualny autorki zmierzał do tego, aby pod koniec paragrafu przywołać opinię Augusto Comte, który twierdził, że Polska w hierarchii narodów znajduje się na najniższym stopniu wobec innych europejskich krajów emigracyjnych. Na podstawie tej opinii Augusta Comtego autorka kończy swój paragraf wielkim uproszczeniem i dochodzi do takiego wniosku: „Polacy są gorsi od Włochów, Niemców, jak już na to, wskazywał funkcjonariusz Komisji Ziemi, inżynier Montaury de Aguiar Leitão.   

 

W następnym paragrafie autorka omawia relacje polskich imigrantów z innymi grupami. Chodzi oczywiście o przedstawienie polskich imigrantów w kontekście z innymi grupami imigracyjnymi. Zgodnie z przyjętą zasadą autorka cytuje negatywne opinie o Polakach wyrażane przez odpowiedzialnych za prowadzenie kolonizacji w Rio Grande do Sul. Moim zdaniem autorka kończy ten paragraf niesprawiedliwym - wobec imigrantów polskich i ich potomków – stwierdzeniem: „Wyobrażenie o niższości imigranta polskiego będzie obecne w jego potomkach na terytorium Rio Grande do Sul i będzie się wyrażać w różnych formach”. Pracowałem we wspólnotach polonijnych w Carlos Gomes i Ijuí przez pierwsze 10 lat mojego brazylijskiego życia (1979-1989). Jakoś nie dostrzegłem przejawów tego odczucia niższości wśród osób polskiego pochodzenia. Spotykałem osoby o polskich korzeniach: ludzi prostych, ale także wykształconych i zajmujących różne stanowiska w życiu społecznym Rio Grande do Sul. Nie dostrzegałem w ich postawie czy wypowiedziach odczucia niższości wobec osób innego pochodzenia etnicznego. Ciekawi mnie bardzo: na podstawie czego autorka wyciągnęła taki uproszczony i pochopny wniosek? Przeprowadziła jakieś badania terenowe na ten temat? Posiada jakieś konkretne udokumentowane dowody, które by dawały jej upoważnienie do wyciągnięcia takiego wniosku?

 

Szósty rozdział omawianej pracy nosi tytuł: „Uprzedzenie antypolskie okazywane, na co dzień”. Autorka rozpoczyna tę część pracy przypomnieniem, że do tego momentu swojej dysertacji starała się ukazywać powstawanie i przejawy uprzedzenia wobec imigrantów polskich wyrażane w korespondencji odpowiedzialnych za administrację kolonizacji. Dlatego też anonsuje, że w dalszej części swojej pracy przedstawiać będzie więcej jeszcze dokumentów pochodzących z Sekretariatu Prac Publicznych. Polaka, który zna nawet pobieżnie historię swojego kraju bardzo dziwi uproszczenie, jakiego dokonała autorka w zdaniu, gdzie stwierdza, cytuję: „Mówiąc o Polsce, mówimy o uciemiężeniu, gdyż historia Polski i Polaków, aż do pierwszej wojny światowej jest historią opanowania (okupacji). Opanowanie przejawia się nie tylko na płaszczyźnie ekonomicznej i politycznej, ale również, jako konsekwencji tego, w wymiarze kultury. Tak, więc imigranci polscy przybywając do Brazylii przynieśli piętno opanowania”. Gdyby autorka zaznaczyła, że ma na myśli czas rozbiorów i okupację naszego kraju przez Rosję, Prusy i Austrię, to można by się z tym zgodzić. W przeciwnym razie, na podstawie tego uproszczenia, brazylijski czytelnik nieznający historii Polski wyciągnie wniosek, że cała historia naszego kraju była czasem okupacji. A przecież tak nie było. W historii naszego kraju był przecież czas rozwoju, świetności. Wystarczy, że wspomnę założenie Uniwersytetu Krakowskiego w 1364 r.; jednego z pierwszych Uniwersytetów w Europie. Wiek XV i XVI to, przecież czas znakomitości i chwały Polski. Można by wspomnieć inne jeszcze okresy świetności Polski. Szkoda, że autorka nie zapoznała się z książką wydaną w języku portugalskim w 2001 r. przez Centrum Studiów Latynoamerykańskich Uniwersytetu Warszawskiego „Polônia e Polono-Brasileiros”, gdzie mogłaby się zapoznać z historią Polski autorstwa prof. Jana Kieniewicza. Książka ta jest dostępna w wielu brazylijskich ośrodkach polonijnych. Gdyby tak się stało, to z pewnością nie byłoby tego uproszczenia, o którym wspominam powyżej. Dalsza część rozdziału tej pracy właściwie nie wnosi nic nowego do tematyki zaprezentowanej już w samym tytule dzieła.

 

Zaskakujące jest też uproszczenie poruszanej kwestii w paragrafie zatytułowanym „Objawy uprzedzenia w literaturze”. To, że Polacy stanowią liczebną mniejszość wobec o wiele liczebniejszej grupy imigrantów włoskich, niemieckich w Rio Grande do Sul nie może być uznawane za przejaw uprzedzenia, jak chce na autorka imputować czytelnikowi tę swoją ideę. Z kolei stwierdzenie, że Polacy i ich potomkowie pozostawili bardzo mało prac na temat polskiej obecności w Brazylii i Rio Grande do Sul wydaje mi się lekko przesadzone. Moim skromnym zdaniem autorka nie pokwapiła się na przeprowadzenie szerszej i dokładniejszej kwerendy na ten temat. Jeżeli mam na myśli literaturę traktującą historię polskiej imigracji w Brazylii i w Rio Grande do Sul, to nie mogę się ograniczać tylko do wydawnictw portugalskojęzycznych. Przecież już u zarania życia emigracyjnego Polacy opisywali trudną rzeczywistość, jaką spotkali w tym kraju, czy stanie. Nie można zapomnieć o podróżnikach, badaczach przybywających z Polski, aby na miejscu zapoznać się z rzeczywistością naszych osadników. Owocem tych podróży są książki, które zostały wydane w Polsce, ale można je z łatwością spotkać tutaj na miejscu w Brazylii. Nie jestem za bardzo przekonany o tym, czy poważny historyk odważyłby się w swoich badaniach naukowych powoływać na powieści, które przecież nie są źródłami historycznymi. Częstokroć autor powieści poprzez swoją bujną wyobraźnię ukazuje więcej fikcji niż wydarzeń faktograficznych. Taką taktykę niestety uprawia autorka, kiedy powołuje się na beletrystykę i to niekoniecznie związaną z Polakami. Zapytuję, zatem jaki jest związek Żydów uprawiających handel białymi niewolnicami (o tym procederze wspomina autorka w swojej pracy) z zapracowanymi do potu i krwi polskimi kolonistami przy: karczowaniu brazylijskich borów, uprawie pól, budowie domostw, dróg, świątyń, szkół?  Cytowanie długiego passusu powieści Marinho Kerna jest w ogóle nie na miejscu. Z pewnością pasuje tylko autorce do przyjętych przez nią założeń. 

 

Kolejny paragraf traktuje przejawy uprzedzeń odnośnie zawieranych małżeństw. Z szacunkiem podziwiam wielki trud, jakiego podjęła się autorka. Otóż przeprowadziła bogatą kwerendę ksiąg zawieranych małżeństw w parafiach: Dom Feliciano, Getúlio Vargas, Carlos Gomes, Barão de Cotegipe, Áurea, Mariana Pimentel, Guarani das Missões. Ileż przeliczeń procentowych dokonała?  Zastanawiam się tylko nad jednym, dlaczego autorka sięgała w swych badaniach do początków imigracyjnych Polaków w tych regionach, ale nie skończyła badań na okresie współczesnym?  Zatrzymała się na latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku (1950, 1954, 1959, 1960). Zapewne, dlatego, że to jej pasowało do ułożonego uprzednio schematu. Otóż w paragrafie tym autorka podkreśla, że imigranci polscy zawierali związki we własnej grupie etnicznej. Zapytuję: a z kim mieli się właściwie żenić, skoro na całym obszarze danego regionu zostali osadzeni tylko Polacy? Ponadto w początkach życia imigracyjnego nie od razu zna się przecież miejscowy język! Szkoda, że autorka nie potrudziła się, aby dokonać podobnego wykresu wśród imigrantów włoskich, niemieckich? Czyżby te dwie grupy etniczne – u początków życia imigracyjnego - miały inne zachowania przy zawieraniu związków małżeńskich niż Polacy?  Odważę się, aby wątpić w tej kwestii. Znany polski socjolog prof. dr hab. Tadeusz Paleczny z Uniwersytetu Jagiellońskiego, że przemiany oraz status polskich skupisk w interiorze nie były i nie są niczym wyjątkowym na tle innych grup etnicznych w Brazylii. Powołując się na S. A. Hartmana zauważa, że już w latach sześćdziesiątych dostrzeżono ową prawidłowość, iż niektóre narodowości asymilują się łatwiej, inne wykazują większą odporność (…). Niemcy i Japończycy są najmniej podatni na wpływy asymilacyjne. Tak np. 68,3 procent małżeństw niemieckich rozmawia ze sobą w języku ojczystym, a z dziećmi – 46, 2 procent. Japończycy odpowiednio 66,6 procent i 48,8 procent. Portugalczycy, Włosi i Polacy asymilują się najłatwiej. Tak np. zaledwie 39,2 procent małżeństw polskich rozmawia ze sobą po polsku, a z dziećmi – 25,4 procent”. Pragnąłbym w tym miejscu odwołać się do mojego doświadczenia duszpasterskiego z Carlos Gomes i Ijuí. Przy iluż związkach małżeńskich mieszanych asystowałem: polsko-włoskich, polsko-niemieckich, polsko-murzyńskich. Już nie wspomnę o polsko-polskich… To, co sam obserwowałem było naturalnym, historycznym przejawem wymieszania etnicznego. U początków życia osadniczego - nie tylko zresztą - w Rio Grande do Sul, nie wyobrażam sobie, aby mogło było inaczej. Nie tylko zresztą wśród Polaków. Jeśli zaś chodzi o antagonizm, o którym wspomina autorka, a występujący pomiędzy Niemcami i Polakami, to przecież historyczna drzazga z Europy rodem pozostała głęboko zakotwiczona w jestestwie tych dwóch grup etnicznych. Dlaczego Polacy mieli zapomnieć blisko 130-letnie uciemiężenie, prześladowania, więzienia, germanizację, rusyfikację, jakie ich dotknęły na własnych, polskich ziemiach będących pod zaborem pruskim czy rosyjskim? Czy o tym można tak łatwo zapomnieć? A pogarda okazywana z drugiej strony i kierowana wobec Polaków to, już inna kwestia, o której nie będę się wypowiadał.

 

W ostatnim paragrafie tego rozdziału autorka podejmuje kwestię uprzedzenia, jakie ujawniało się w przeprowadzonych procesach sądowych. Tematyka paragrafu jest kontynuacją podjętej tezy. Polacy i ich potomkowie w Rio Grande do Sul traktowani byli z uprzedzeniem. Autorka wybrała niektóre procesy sądowe, jakie toczyły się z powodu nieporozumień, czy bójek, jakie miały miejsce w interiorze. Na ogół chodziło o obrazę osób polskiego pochodzenia nazywanych pejoratywnie „polacos”. Jeżeli nawet autorka cytuje wypowiedzi niektórych przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości, że „Polacy i ich potomkowie są: ignorantami, kłamcami, prowokującymi bijatyki, pijakami”, to może tylko potwierdzać przyjętą jej tezę. Jeżeli, jak podaje autorka, szef policji w Gaurama wypowiedział tę negatywną opinię o osobach polskiego pochodzenia, to – znając osobiście tamten region – zapytam: kto w takim razie przyczynił się do rozwoju i postępu municypium Gaurama? Pokaźny procent mieszkańców municypium jest polskiego pochodzenia i skoro wszyscy oni – według szefa policji - są tak prymitywni i ograniczeni, to nie byliby zdolni do zrobienia czegokolwiek dobrego i pozytywnego. Autorka winna była potrudzić się i „odkryć” pochodzenie etniczne tego, który wypowiadał się w ten sposób, jakżeż ogólny, na temat Polaków. Znając pochodzenie wypowiadającego publicznie taką opinię o Polakach mielibyśmy tylko uzasadnienie istniejących animozji ze strony przedstawicieli niektórych grup etnicznych wobec Polaków. Z punktu etycznego osoby pełniące funkcje publiczne nie powinny oficjalnie wypowiadać swoich prywatnych negatywnych osądów o obywatelach tego samego państwa. Trzeba tutaj podkreślić, że w omawianym kontekście uprzedzeń wobec Polaków i ich potomków, autorka wymienia także uprzedzenia ze strony Niemców, Włochów wobec osób innej rasy, czy narodowości. Jak z tego wynika, to nie tylko wobec Polaków pojawiały się uprzedzenia czy też nawet pogarda. Ubolewać należy nad tym, że autorka bardzo wybiórczo potraktowała dokumenty policyjno-sądowe. Należało np. zebrać wszystkie dokumenty procesowe danego trybunału sprawiedliwości i zobaczyć, jaki był procent wyroków skazujących osoby polskiego pochodzenia w odniesieniu do innych grup etnicznych. Tak jak przy związkach małżeńskich tabele przygotowane przez autorkę wydają się być zbyteczne, bo nic nie wniosły do badań, tak tutaj byłyby wskazane. Gdyby autorka wykazała, że na 100 wyroków skazujących np. 70% dotyczyło osób polskiego pochodzenia, a reszta rozkładałaby się na pozostałe grupy narodowościowe, to by nas trochę zastanawiało nad postawą imigrantów polskich i ich potomków wobec praw ustalających sposób życia w danej społeczności. Paragraf ten jest dla mnie kolejnym dowodem na pobieżność badań oraz przejawem uprzedzenia autorki do polskiej grupy etnicznej w Rio Grande do Sul.

 

W zakończeniu autorka dokonuje podsumowania swojej dysertacji. Wnioski, jakie wyciąga, jeśli chodzi o uprzedzenie wobec Polaków i ich potomkach w Rio Grande do Sul, oparte są na: przestarzałych i nieaktualnych ideach pozytywistycznych oraz opiniach funkcjonariuszy administracji odpowiedzialnej za prowadzenie kolonizacji. Z tekstu Isabel Rosa Gritti wychyla się bardzo mocno duch ideologii pozytywistycznej, który towarzyszył jej dziełu, aż do samego końca. Aktualna antropologia miałaby wiele pracy, aby wyprostować wiele pojęć, stwierdzeń, wniosków zawartych w dysertacji, a będących intelektualnym potomstwem Augusta Comte.

 

Istniejące uprzedzenia czy nawet pogarda wobec imigrantów polskich w Rio Grande do Sul to, rzeczywistość mająca miejsce nie tylko wobec tej grupy imigracyjnej/etnicznej. W monografii Gritti brakło porównania uprzedzenia wobec Polaków z innymi grupami imigracyjnymi. Wówczas dzieło autorki byłoby o wiele pełniejsze. Z lektury dzieła Gritti odnosi się wrażenie, że uprzedzenie było przejawem i nadal występuje tylko do Polaków i ich potomków. A tak przecież nie było i nie jest. Istniało konkretne uprzedzenie, a nawet awersja ze strony luso-brasileiros wobec imigrantów. Awersja była okazywana tak Niemcom, jak i Włochom. Literatura brazylijska na ten temat jest bardzo obfita. Zainteresowanym tą kwestią polecam chociażby artykuł Paulo César Possamai „O processo de construção da identidade ítalo-sul-riograndense (1875-1918)” w: „História Unisinos”, volume 11 – Número 1, s. 49-57.

 

Należy zauważyć, że w bogatej bibliografii omawianej pozycji znajduje się tylko jedno dzieło polskojęzyczne „Emigracja polska w Brazylii. 100 lat osadnictwa”, [Warszawa] 1971. Ubolewać trzeba nad tym, że autorka nie oparła swego studium również na polskich opracowaniach książkowych sięgających początków imigracji w Rio Grande do Sul. Literatura polska omawiająca tematykę emigracji polskiej w Brazylii, a także w stanie Rio Grande do Sul jest bardzo bogata. Bez oparcia się na tej właśnie literaturze uczyniło dysertację Gritti jednostronną, niekompletną. Czytelnik znający polską literaturę na ten temat nie zostaje usatysfakcjonowany do końca. Czegoś mu brak…, a mianowicie ukazanie tej drugiej strony, to znaczy realiów emigranta polskiego.  Ubolewać należy nad faktem, że autorka nie korzystała z publikacji wspólnoty polonijnej reprezentowanej przez Centralny Zarząd Obchodów Stulecia Imigracji Polskiej w Paranie (Superintendência do Centernário da Imigração Polonesa ao Paraná), a która wydawała „Anais da comundade brasileiro-polonesa”. Bowiem, jak pisze prof. Mariano Kawka „Roczniki” miały „za podstawowy cel oferowanie badaczom emigracji polskiej w Brazylii tekstów i dokumentów oryginalnie pisanych po polsku i przetłumaczonych na portugalski, oprócz prac oryginalnych autorstwa badaczy problematyki polskiej emigracji w Brazylii”.  

 

Na specjalną uwagę zasługuje polski uczony, profesor Uniwersytetu we Lwowie dr Józef Siemiradzki, który przebywał w Brazylii trzy razy, a mianowicie w latach: 1881, 1891/2 i 1895. Prowadził badania geologii, a także imigracji polskiej. Owocem jego pobytu w tym kraju są opracowania poświęcone problematyce kolonizacji polskiej. W 1891 roku towarzyszyli prof. Siemiradzkiemu inżynierowie Witold Łaźniewski i Antoni Hempel. Podczas półtorarocznego pobytu w Brazylii odwiedzili stany: São Paulo, Paraná, Santa Catarina i Rio Grande do Sul, studiując geologię tego regionu kraju. Inż. Antoni Hempel, jako owoc podróży i badań, wydał we Lwowie w 1893 r. „Polacy w Brazylii”. We wspomnianym dziele Hempel zauważa: „Imigranci polscy w Rio Grande do Sul znajdują się w identycznej sytuacji tych, którzy osiedlili się w innych stanach. Przez pół roku mieszkają w barakach, są wykorzystywani przez handlarzy, cierpią z powodu tego samego bałaganu administracyjnego”.

Godnym zaanonsowania w tym miejscu jest też dzieło dr Stanisława Kłobukowskiego „Wspomnienia z podróży po Brazylii, Argentynie, Paragwaju, Patagonii i Ziemi Ognistej”, Lwów 1898. W dziele liczącym 192 strony, aż 42 strony poświęcone są jego pobytowi w Rio Grande do Sul i odwiedzinom polskich skupisk emigracyjnych.

Innym podróżnikiem i pisarzem był Apoloniusz Zarychta. W 1926 r. wydał w Warszawie książkę „Wśród polskich conquistadorów (plemię zdobywców). Wrażenia i przygody z podróży po południowej Brazylii”. W swoim dziele opartym na osobistych spostrzeżeniach przedstawia wielkie zmagania polskich imigrantów. Ich głównymi „narzędziami” były dłonie, chłopski upór i pracowitość. Aktywność polskich chłopów w Brazylii uważał za dominujący rys ich usposobienia. Obok wspomnianej aktywności wymienia również: „uczciwość, pracowitość (…), nieustraszoność, upór, wytrwałość, poszanowanie własnej pracy i głębokie poczucie słuszności swojego wysiłku”.  

 

 

Kilka uwag końcowych:

Autorce należy się wyrazić uznanie za podjęcie się tej trudnej, złożonej i delikatnej tematyki. Jej trud i wysiłek intelektualny byłyby pełniejsze, gdyby korzystała także z polskiej literatury. Wówczas mielibyśmy pracę ukazującą uprzedzenie, ale nie jako, przejaw ekskluzywności wobec imigrantów polskich i ich potomków w Rio Grande do Sul. 

 

Z wnikliwej lektury tekstu prezentacji dysertacji Isabel Rosa Gritti autorstwa prof. René E. Gertza - promotora jej pracy naukowej - można wyciągnąć następujący wniosek. Między wierszami tekstu profesora można znaleźć wiele uprzedzeń wobec imigrantów polskich, ich potomków i Polski, którą określa jako „kraj uznany za stojący na uboczu”. Uznany, przez kogo? Stojący, na jakim uboczu?

 

Kolejny znak jego uprzedzenia to stwierdzenie, imigracje niemiecka i włoska wytworzyły wiele źródeł o swojej historii, natomiast jak pisze profesor „stojący na uboczu” Polacy-Gaúchos pozostawili bardzo mało śladów pisemnych. No, cóż na ogół chwalimy się własnymi poczynaniami i sukcesami, a nie chcemy dostrzec pracy innych. Skoro profesor Gertz wymienia gazety, kalendarze, książki, broszury wydawane przez Włochów i Niemców to, dlaczego nie chce dostrzec, że i imigranci polscy posiadali również swoje wydawnictwa. Naturalnie, większość z nich wychodziła od 1892 r. („Gazeta Polska w Brazylii”) w Kurytybie. W gazetach polskojęzycznych (tytułów nie będę wymieniał, bo to nie wchodzi w meritum omawianej tutaj kwestii) wychodzących w Kurytybie i docierających do polskich skupisk imigracyjnych w wielu południowych regionach Brazylii publikowali swoje artykuły także imigranci polscy z Rio Grande do Sul. Opisywali tam – między innymi - swoje doświadczenia imigracyjne. Kurytyba była i jest centrum polskiej społeczności brazylijskiej. To nie znaczy, że w Rio Grande do Sul nasi imigranci siedzieli z założonymi rękami i nie pozostawili żadnego pisemnego śladu, jak im to chce imputować prof. Gertz. Oto kilka przykładów: Towarzystwo Orła Białego w Rio Grande wydało 1905 r. „Naprzód” (Anate); w latach 1909-1910 Adam Zgraja wydawał w Ijuí „Kolonista” (O Colono); w latach 1914-1915 także w Ijuí ks. Antoni Cuber wydawał „Kolonista Polski” (O Colono Polonês); w latach 1916-1917 w Guarani das Missõs wychodził „Tygodnik Związkowy” (Semanário das Associações); w latach 1927-1929 wychodziło w Porto Alegre „Echo Polskie” (Eco Polonês); w latach 1929-1930 również w Porto Alegre Polacy wydawali „Sportowiec” (O Desportista); w latach 1930-1934 także w Porto Alegre wychodził dwutygodnik „Odrodzenie” (O renascimento); w latach 1930-1933 również w stolicy Rio Grande do Sul wydawano „Polônia”; w 1938 r. wychodził „Biuletyn Informacyjny” (Boletim Informativo), jako organ federacji stowarzyszeń polskich w Rio Grande do Sul; w latach 1939-1940 wydawano w Porto Alegre „Boletim informativo das atividades do Comité Brasileiro de Socorro às Vítimas de Guerra na Polônia”; w 1950 r. w Porto Alegre wychodził miesięcznik „Polônia”; w 1958 r. parafia polska w Porto Alegre wydawała „Pobudka” (O Estímulo); od 1965 r. grupa polskiego folkloru w Porto Alegre wydawała „Jopol Informa”; w 1967 r. w Camaquã wydano „Biuletyn Polski” (Boletim Polonês); od 1969 r. wychodził w Porto Alegre biuletyn „Polônia”; w r. 1946 i 1958 wyszły dwa zeszyty „Dom Feliciano”. Oprócz wymienionych pozycji Polacy wydawali w Rio Grande do Sul kalendarze: „Kalendarz Polski” (Almanaque Polonês) r. 1898, 1900 i 1901 wyszedł w Porto Alegre; „Kolonista – Kalendarz Polski” (O Colono – Almanaque Polonês) wydany w 1910 r. w Ijuí; „Kolonista – Kalendarz Polski w Brazylii” (O Colono – Almanaque Polonês no Brasil), wyszedł w 1911 r. też w Ijuí. To takie przykłady…

W dalszej części tekstu profesor Gertz wyraża dziwienie, że imigranci polscy z Rio Grande do Sul nie pokwapili się, aby opracować swoją historię. Według niego dokonała tego autorka o nazwisku włosko-brzmiącym. Tu wyrażam moje zdziwienie: czyżby nauka czyniła jakieś zastrzeżenia, że kwestie związane z jakimś narodem, grupa etniczną są zastrzeżone tylko dla osób o tych samych korzeniach? Gdyby tak było to, przykładowo: prof. dr hab. Marcin Kula z Uniwersytetu Warszawskiego nie opracowałby historii tego kraju („Historii Brazylii”, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk-Łódź 1987, s. 412), prof. dr hab. Tadeusz Paleczny z Uniwersytetu Jagiellońskiego nie wydałby dzieła poświeconego brazylijskim kwestiom społecznym („Rasa, etniczność i religia w brazylijskim procesie narodowotwórczym” Kraków 2004, s. 243), czy prof. dr hab. Andrzej Dembicz z Uniwersytetu Warszawskiego nie ośmieliłby się napisać i wydać bogatego dzieła poświęconego Ameryce ( „Filozofii poznawania Ameryki”, Warszawa 2006, s. 457). Dodam jeszcze jeden przykład. Angielski historyk Norman Davies opracował historię Polski (Norman Davies, „Boże igrzysko”, Kraków 2001, s. 1183). Ciekawe, że Anglicy nie poszli za przykładem prof. Gertza i nie wymawiali Polakom, iż ich rodak podjął się opracowania historii polskiego narodu. Co więcej to poważne dzieło Normana Daviesa zostało przetłumaczone na język polski i wydane w Polsce.

 

Pozwolę sobie na wymienienie chociażby kilka pozycji taktujących tematykę imigracji polskiej w Rio Grande do Sul, napisanych przez imigrantów polskich i wydanych jeszcze przed ukazaniem się omawianej tutaj dysertacji Isabel Rosa Gritti: João Ladislau Wonsowski, „Nos peraus do Rio das Antas”, Caxias do Sul - Porto Alegre  1976; Renato Tubino Lempek, „Do Francisco ao Rafael. 100 anos de imigração polonesa 1898-1998”, [Rio Grande] 1998; Grzegorz Kozieński SChr, “Salvando do esquecimento. Atividades da Sociedade ‘Águia Branca’ na Linha Evaristo Teixeira – Dom Feliciano – RS”, Curitiba 2001. Nie wymieniam wielu innych pozycji, które ukazały się już po wydaniu książki Isabel Rosa Gritti.  

 

Ponadto prof. Gertz wyraża swoje uprzedzenie, kiedy stwierdza: „Polacy zostawili w Rio Grande do Sul tylko ślad w postaci oficjalnego rejestru urodzeń, zawartych związków małżeńskich i zgonów”. Osobiście podziwiam płodność intelektualną profesora Gertz. Curriculum vite profesora jest bardzo bogate. Należałoby się spodziewać od tak znanego intelektualisty riograndeńskiego większej otwartości na „innego”, jak również trochę więcej obiektywizmu. Z pewnością jego grupa etniczna, o wiele liczebniejsza od polskiej grupy imigracyjnej na terenie Rio Grande do Sul, dokonała bardzo wiele. Posiada na swoim koncie wiele przedsięwzięć, sukcesów. Tego nie można zaprzeczyć, ani wymazać z historii stanu Rio Grande do Sul. Fakt ten jednak nie upoważnia intelektualisty, badacza o takim wymiarze, jak prof. Gertz do tego, aby nie chciał dostrzec różnorodnego wkładu polskiej grupy imigracyjnej w rozwój Rio Grande do Sul.

 

W skromnych badaniach, jakie prowadzę odnośnie polskiej grupy imigracyjnej w Brazylii, potomkowie moich rodaków mieszkający w Rio Grande do Sul pozostają dla mnie jeszcze mało znaną społecznością. Nie mniej jednak pozwolę sobie na wymienienie niektórych postaci polskich, które oprócz „oficjalnego rejestru urodzeń, zawartych związków małżeńskich i zgonów” pozostawiły coś więcej dla Rio Grande do Sul.

 

W 1852 r. wśród żołnierzy niemieckich walczących w armii brazylijskiej ( 15 batalion) spotykamy także Polaków: porucznik Nieviadomski, Karol Noack, Barnatski. W 6 kompanii spotykamy takie nazwiska polskie jak: Parkowski, kapitan Edward Stepanowski. Również w kampanii Farroupilha walczył Polka Gudowski. W 28 batalionie strzelców byli: Murtki, Storek, Renek, Parkowski, Chendasiewicz.

 

Czy nazwisko inżyniera, kapitana fregaty Floriana Żurowskiego nic nie mówi? W 1850 r. przybył do Argentyny, gdzie trzy lata później został dowódcą sił morskich. W 1854 r. osiedlił się właśnie na stałe w Rio Grande do Sul. Naturalizował się w 1857 r. Uchodzi za pierwszego Polaka, który uzyskał tytuł obywatela Brazylii. Pracował przy regulacji rzeki Arroio dos Ratos. Zajmował się wytyczaniem ziem przeznaczonych pod kolonizację. Był także dyrektorem kolonizacji w Santo Ângelo i Santa Cruz.  

 

W Rewolucji Federalistycznej (1893-1894) brał udział „Batalion polski” pod dowództwem Antoniego Zdzisława Bodziaka z São Mateus do Sul - PR. We wspomnianym batalionie walczyło 300 imigrantów polskich. Uczestniczyli oni w walkach również na terenie Rio Grande do Sul: Passo Fundo, Cruz Alta. Wielu Polaków zginęło w potyczkach na tych terenach.

 

Proszę zobaczyć w mieście Itaqui „Teatr Przewodowski” zbudowany przez społeczność tego miasta w 1883 r. dla uczczenia kapitana marynarki wojennej Stanisława Przewodowskiego za jego bohaterstwo w obronie honoru floty brazylijskiej. Stanisław był synem polskiego imigranta hrabiego inżyniera Andrzeja Przewodowskiego – bardzo zasłużonego - szczególnie - dla miasta Salvador w Bahia.

 

Czy nazwisko profesora Czesława Mariana Bieżanki - który wykładał w Wyższej Szkole Agronomii (przemianowanej później na Federalny Uniwersytet Rolniczy) w Pelotas – też nic nie mówi? Warto zapytać: kto kładł podwaliny pod dzisiejsze bogactwo riograndeńskie - jakim jest uprawiana na szeroką skalę - soja? Już w 1932 r. właśnie Polak profesor Czesław Marian Bieżanko przyczynił się do wprowadzenia uprawy soi w Rio Grande do Sul. Swoją pionierską pracę prowadził wraz z polskimi imigrantami w Guarani das Missões. Oprócz wielu orderów i dyplomów, otrzymanych od różnych państw, został uhonorowany najwyższym brazylijskim odznaczeniem „Ordem do Cruzeiro do Sul”.

 

Proszę kiedyś odwiedzić katolickie katedry w Passo Fundo i Erechim, a także kościół parafialny w Dom Feliciano i podziwiać artystyczne dzieła polskiego imigranta Arystarcha Kaszkurewicza. Byłoby dobrze udać się do interioru tego pięknego stanu i odwiedzić także stare polskie kolonie. Spotkać tam można imponujące wielkością i pięknem architektonicznym świątynie zbudowane właśnie przez polskich imigrantów. Zbudowali je własnym wysiłkiem, potem i wytrwałością, jako wyraz swojej głębokiej wiary.

 

Inną postacią (urodzoną w Ijuí) był biskup Walmor Battú Wichrowski (zmarł 31 października 2001 r. w Porto Alegre). Ukończył wiele kursów z dziedziny sztuki i muzyki kościelnej, medycyny i kinematografii w Europie, Stanach Zjednoczonych i Ameryce Centralnej. Oprócz pełnionych wielu funkcji kościelnych, brał udział w Soborze Watykańskim II (1962-65), był członkiem Międzynarodowego Towarzystwa Geograficznego w USA i Stowarzyszenia Dziennikarzy Rio Grande do Sul. 

 

Inny duchowny, urodzony w Polsce i działający między innymi w Rio Grande do Sul to, ks. Antoni Rymar.  Pracował w parafiach, gdzie osiedlili się polscy imigranci: Mariana Pimentel, Dom Feliciano, Guarani das Missões. Od 1919 r., aż do chwili śmierci (1923 r.) prowadził działalność duszpasterską w parafii São Gabriel, w diecezji Uruguaiana. W wolnych chwilach zajmował się budowaniem modeli samolotowych. Utrzymywał korespondencję z Santos Dumont. Za prace naukowe otrzymał od rządu francuskiego krzyż zasługi.

 

Kolejnym duchownym, o którym nie można zapomnieć jest ojciec Alberto Stawiński, kapucyn i prawdziwy Gaúcho, syn polskich imigrantów, urodzony w São Marcos. Jego biografia jest bardzo bogata. Działalność publicystyczna również. Jako prowincjał kapucynów zajął się organizacją „Correio Riograndense”. Kierował Instytutem Historycznym ojców kapucynów w Caxias do Sul, był również sędzią Sadu Kościelnego w Porto Alegre. Spośród bogatej publikacji chciałbym tylko zacytować “Dicionário Vêtero-riograndense-português”. Spotykałem - przed laty w Rio Grande do Sul - wielu kapucynów pochodzenia włoskiego i nie mieli za złe ojcu Albertowi, że to on polskiego pochodzenia wydał ten słownik. Biskup Paulo Moretto z Caxias do Sul na pogrzebie ojca Alberta dał piękne świadectwo o nim: „Ojciec Alberto potrafił kochać i rozmieć ludzi swojego pochodzenia, ale także potrafił kochać z tą samą czułością naszą kolonię włoską”. 

 

Spośród współczesnych polono-Gaúchos wymienię zaledwie kilku pracujących i działających z wielkim oddaniem dla swojej brazylijskiej ojczyzny. Deputowany stanowy Iradir Pietroski. W 2005 r. pełnił funkcję przewodniczącego parlamentu. Po raz kolejny (2007-210) został wybrany do parlamentu Rio Grande do Sul. Kolejnym deputowanym polskiego pochodzenia został wybrany Sérgio Luiz Stasinski (2003-2006). W 2003 r. przedstawił wniosek w parlamencie stanowym, aby 3 maja ustanowić „Dniem wspólnoty polskiej w Rio Grande do Sul” (3 maio – Dia da Comunidade Polonesa no Rio Grande do Sul). Parlament zatwierdził ten projekt (Lei: 11949/03). W 2005 r. deputowany Sérgio Luiz Stasinski został wybrany prefektem municypium Gravataí (kadencja: 2005-2008). Oprócz tych dwóch polityków, dysponuję dokładną listą blisko 400 osób polskiego pochodzenia, które zaangażowały się w życie polityczne Rio Grande do Sul (deputowani, prefekci, wice prefekci, radni municypalni).

 

Prof. dr. Fernando Cláudio Zawislak jest profesorem tytularnym na Uniwersytecie Federalnym Rio Grande do Sul (UFRGS). Jest znanym na arenie międzynarodowej specjalistą z fizyki atomowej. Jest członkiem Brazylijskiej Akademii Nauk (Academia Brasileira de Ciência). Posiada wiele wysokich odznaczeń. Wilson Carlos Rodycz w dniu 14 maja 1998 r. objął urząd (desembargador) sędziego sadu apelacyjnego w Porto Alegre. 

 

Czy można pominąć najbardziej znaną osobę polskiego pochodzenia z Porto Alegre Letíci Wierzchowski, która publikacjami swoich książek rozsławia polską etnię w Rio Grande do Sul? Przecież jedna z jej powieści stała się niedawno sukcesem nowelowym w telewizji brazylijskiej!

 

Jednak liczba osób polskiego pochodzenia, różnorodność wykonywanych zawodów, pozycje zajmowane w społeczeństwie riograndeńskim jest bardzo pokaźna. Kontakty osobiste z wieloma z tych osób upoważniają mnie do wyciągnięcia tego wniosku.

 

Proszę pospacerować po miastach, miasteczkach stanu Rio Grande do Sul i bacznie obserwować nazwy ulic. Uważny obserwator dostrzeże pokaźną liczbę ulic dedykowanych Polakom, a nade wszystko, osobom polskiego pochodzenia. Mogę posłużyć takim spisem ulic nie tylko ze stanu Rio Grande do Sul. W moich zbiorach posiadam rejestr ponad 1.700 nazw ulic z różnych miast, miasteczek tego wspaniałego kraju, jakim jest Brazylia.

 

Wymienione przeze mnie powyżej fakty, osoby, jak też i polskie nazwiska widniejące w nazwach ulic miast i miasteczek, świadczą wyraźnie o tym, że oprócz „oficjalnego rejestru urodzeń, zawartych związków małżeńskich i zgonów”, imigranci polscy i ich potomkowie pozostawili wiele, bardzo wiele wyraźnych śladów w Rio Grande do Sul. Profesor Gertz, chociaż tak bardzo się rozpalił w uprzedzeniu do Polaków, nie ma wcale racji w swoim krytycznym i niesprawiedliwym stwierdzeniu.

 

Profesor René E. Gertz ma rację, kiedy stwierdza, że Isabel Rosa Griti dała początek badaniom naukowym, jeśli chodzi o historię grupy etnicznej, która ze względu na widoczną procentowo obecność w stanie Rio Grande do Sul. Jestem głęboko przekonany, że rzeczywiście książka Isabel R. Gritti przyczyni się do badań - nie tylko historycznych - jednak bardziej wnikliwych, obiektywnych w odniesieniu do polskiej obecności i wkładu w rozwój stanu Rio Grande do Sul.

 

Isabel Rosa Gritti – poprzez swoją publikację - rzuciła wyzwanie. To pewne. Kto wie, może ktoś z przedstawicieli społeczności polonijnej w Brazylii podejmie to wyzwanie i uzupełni braki występujące w omawianym - i prowokującym polemikę - dziele?

 

Literatura:

A Polônia na literatura brasiliera, Curitiba 1927

Grabowski F., Memórias da revolução brasileira de 1893-94. Comentários e tradução de R. C. Wachowicz. 2a edição. Sem local e data da edião.

Hempel A., „Os poloneses no Brasil”, in: “Anais da comunidade brasileiro-polonesa”, vol. VII, Curitiba 1973

“História Unisinos”, vol. 11 – número 1, janeiro/abril, São Leopoldo 2007

Kawka M., “Krzewienie polskości w Brazylii poprzez publikacje w języku portugalskim”maszynopis

Kłobukowski S., Wspomnienia z podróży po Brazylii, Argentynie, Paragwaju, Patagonii i Ziemi Ognistej, Lwów 1898.

Malczewski Z., Obecność Polaków i Polonii w Rio de Janeiro, Lublin 1995

Malczewski Z., Słownik biograficzny Polonii brazylijskiej, Warszawa 2000

Mocyk A., Piekło czy raj? Obraz Brazylii w piśmiennictwie polskim w latach 1864-1939Kraków 2005

Paleczny T., Rasa, etniczność e religia w brazylijskim procesie narodowotwórczym, Kraków 2004

Skowroński Tadeu, Páginas brasileiras dobre a Polônia, Rio de Janeiro 1942.

 

Zdzisław MALCZEWSKI SCHR

 

 


Adres

Av. Presidente Franklin D. Roosevelt, 920
Porto Alegre-RS | CEP 90230-002

Kontakt:

Tel.: (51) 99407-4242
(51) 3024 - 6504


email: revista@polonicus.com.br